Po upadku Ruchu problemy „Gazety Polskiej” i „Gazety Wyborczej”. „Media toną, czeka nas katastrofa ponad podziałami”
Ruch – jeden z największych kolporterów prasy – jest w potężnym kryzysie. Kolejni wydawcy występują o upadłość spółki. Problemy z dostępem do swoich gazet mieli czytelnicy „Gazety Polskiej Codziennie”. „Super Expressu”, a nawet „Gazety Wyborczej”.
Według ekspertów to dopiero pierwsze symptomy katastrofy. – Zdecydowanie jest to sytuacja bardzo trudna. Przewidywano ją jednak od lat. Można mieć pretensje do największych wydawców, którzy teraz są bardzo zaskoczeni, podczas gdy na rynku prasy coś niedobrego działo się od lat – mówi Piotr Łuczuk.
– Największym zagrożeniem jest to, że przez problemy Ruchu prasa dociera już tylko do największych aglomeracji, a pozbawione do niej dostępu są małe ośrodki. To bardzo niebezpieczne – mówi ekspert.
– Przecież w małych ośrodkach gazety były najchętniej czytane. Dziś to internet będzie musiał wypełniać lukę i przejmować misję informowania wyborców. Przejmować rolę mediów papierowych. Prasa jaką znamy jest w momencie transformacji. Wydawcy muszą wspólnie wypracować porozumienie, by poradzić sobie z tą sytuacją – przekonuje Piotr Łuczuk.
Jak dodaje, na razie sprzedaż prasy będzie nieco zafałszowana, z uwagi na okres wyborczy. – Po wyborach okaże się, które tytuły przetrwają – mówi medioznawca. Jak dodaje, paradoksalnie najlepsza sytuacja jest w mediach lokalnych.
– Zauważmy jedną rzecz – wydawcy mediów lokalnych bardzo racjonalnie obliczają kwestie nakładu pod kątem zbilansowania do sprzedaży. I może te nakłady są niskie, może śmieszą wydawców mających po sto tysięcy nakładu, ale to gazety ogólnokrajowe mają wielkie nakłady a sprzedaży prawie nie mają. A w przypadku mediów lokalnych sprzedaż wynosi minimum 50-60 proc., a czasem jest to 90 proc. I być może to powinna być droga dla mediów tradycyjnych – podsumowuje Piotr Łuczuk.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.